Irlandia ma swojego Patryka, Anglia Jerzego, a Walia ma Dawida (Dewi). Święty patron pojawił się w obiegu w VI wieku; jednym z wyznaczników świętości było podobno cudowne wyrośnięcie wzgórza w miejscu, w którym Dawid był nauczał.
Jeśli mam być szczera, to utworzenie kolejnego wzgórza w kraju, w którym najdłuższa płaska prosta ma 5 metrów trudno nazwać jakimś szczególnie imponującym osiągnięciem. Bardziej interesuje mnie osobiście fakt, że wzgórze podobno wyrosło na miejscu dzisiejszego Llanddewi Brefi, miejscowości znanej m.in. z sitcomu Little Britain i jedynego geja we wsi, co może otwierać pole do sympatycznych nadinterpretacji w wesołym towarzystwie. Poważniej zaś, Llanddewi Brefi oznacza kościół Dawida nad rzeką Brefi; czyli niewątpliwie nasz Dawid w tej okolicy przynajmniej bywał, nawet jeśli niekoniecznie inicjując ruchy tektoniczne.
Przyszły święty urodził się w małym miasteczku w zachodnim Pembrokeshire. Od jego czasów nosi ono nazwę St Davids (walijskie Tyddewi – dom Dawida). Obecnie liczy sobie niecałe 1800 dusz. Zazwyczaj 1800 dusz oznacza wioskę albo małe miasteczko (town), ale St Davids posiada ogromną katedrę, większą od siebie, i w związku z tym ma prawo tytułować się miastem z prawdziwego zdarzenia (city). Katedra jest pod wezwaniem, i tu uwaga, niespodzianka: św. Dawida.
No więc, dzień św. Dawida przypada 1-go marca. W kraju odbywają się różne jarmarki, koncerty, a dziatwa szkolna biega dookoła w strojach regionalnych; tu i ówdzie wdzięcznie przygrywa harfa. Jak grzyby po walijskim deszczu wyrastają wszędzie budy z hamburgerami i stragany oferujące malowanie twarzy w barwy narodowe. Walijski patriotyzm jest czymś, co się eksponuje, czy to w postaci sztucznego żonkila wpiętego w klapę, prawdziwych żonkili porastających pobocza dróg, lasy i ogrody, czy t-shirtów w barwach drużyny narodowej w rugby. Od wielu lat walijscy lobbyści próbują przeforsować w parlamencie brytyjskim prawo do dnia wolnego od pracy, bezskutecznie, niestety. Tak czy inaczej miło widzieć, że tradycje w tym malutkim narodzie mają się całkiem dobrze.
I jeszcze w telegraficznym skrócie dla tych, co lubią krzyżówki: kwiatkiem Walii jest żonkil, warzywem por, instrumentem harfa oraz chór, zwierzątkiem smok, a religią rugby.
Na koniec kilka fotek dzieci w tradycyjnych walijskich strojach, rodzicom bardzo dziękujemy za podzielenie się z nami.
Dydd Gwŷl Dewi Sant Hapus!