Category Archives: polityka

Poppy appeal – czyli o co chodzi z tymi makami

Poppies_by_Benoit_Aubry_of_OttawaNiektórzy wiedzą, ale wielu pewnie się zastanawia: o co chodzi z tymi czerwonymi makami, które pojawiają się na początku listopada w klapach marynarek i przy dekoltach sukienek prezenterów telewizyjnych, polityków, osób publicznych i zwykłych zjadaczy tostów z marmoladą. O co chodzi z tymi stoiskami sprzedającymi plastikowe czerwone kwiatki, i czemu często sprzedają je staruszkowie w mundurach wojskowych..?

Zbliża się 11 listopada, a z nim obchodzony w Wielkiej Brytanii i krajach Commonwealthu Remembrance Day, czyli Dzień Pamięci. Przypada zawsze w niedzielę najbliższą tej znamiennej dacie; z tego powodu jest też alternatywnie zwany Remembrance Sunday. Jest obchodzony od czasu zakończenia pierwszej wojny światowej; zainaugurował go ojciec obecnej królowej, król Jerzy V.  Początkowo Dzień Pamięci miał służyć uczczeniu żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej; z czasem przekształcił się w dzień pamięci o wszystkich żołnierzach i żołnierkach brytyjskich sił zbrojnych, którzy zginęli na frontach rozmaitych wojen i konfliktów, które miały i mają miejsce w dzisiejszym świecie.

DSCN1606Prawie w każdej brytyjskiej miejscowości można znaleźć War Memorial, czyli w dosłownym tłumaczeniu ‘pomnik wojny’. Ma zazwyczaj formę krzyża lub obelisku. W Remebrance Day zostaną pod nimi złożone wieńce z plastikowych maków i inne, często bardziej osobiste dowody pamięci. Królowa, członkowie rządu, przedstawiciele kościołów i innych organizacji tradycyjnie złożą swoje wieńce pod pomnikiem Cenotaph w Londynie.

DSC_0230DSCN1619Wielka Brytania ma szczególny stosunek do swoich sił zbrojnych, które kiedyś budowały Imperium. Remembrance Day to nie czas na analizy politycznych decyzji, zapędów kolonialnych, win i zadośćuczynień; w Dzień Pamięci oddaje się hołd tym, którzy poświecili swoje życie w służbie krajowi. Maczek jest symbolem wiary w określone wartości i symbolem patriotyzmu, szczególnie dla starszego pokolenia. Mnie osobiście kojarzy się oczywiście z czerwonymi makami na Monte Cassino.

DSCN1612

Z Dniem Pamięci łączy się tzw. Poppy Appeal, Jest to akcja prowadzona przez organizację charytatywną Royal British Legion, która zajmuje się szeroko rozumianym wsparciem dla weteranów oraz ich rodzin, a także opiekuje się rodzinami  żołnierzy poległych na misjach. Całkowity dochód ze sprzedaży maczków przeznaczony jest właśnie na te cele.

poppy_3491899b

Cofiwch Dryweryn – pamiętaj o Tryweryn

Cofiwch Dryweryn

Jednym ze sposobów odnalezienia się na emigracji jest zrozumienie z jakiego miejsca w historii i kulturze wzięli się ludzie, z którymi przyszło nam żyć. Poznanie spraw, które ich ukształtowały, dowiedzenie się, co jest dla nich ważne. Z czego się śmieją. Na kogo głosują. Co ich boli.

Dzisiejsza Walia została ukształtowana w dużej mierze przez dwa czynniki: okupację angielską i opozycję wobec niej. Świadomie używam terminu okupacja, chociaż naturalnie kraj nie znajduje się w stanie wojny i nie jest obiektem żadnej czynnej przemocy. To właściwie bardziej forma systemu kolonialnego. Mniej więcej 700 lat temu ogromna Anglia podbiła malutką Walię. Uczyniła z niej podległą sobie prowincję i praktycznie odebrała możliwość podejmowania jakichkolwiek decyzji. W zamian dała zaszczyt bycia częścią wielkiego imperium. Szkocja jest w dużej części niezależna i sama zdecydowała kiedyś o wstąpieniu do Unii;  Walii nikt o zdanie nie pytał.

Niechęć Walijczyków do Anglii jest stale obecna na pewnym poziomie. Płynie gdzieś podskórnie, w społecznym krwiobiegu. Manifestuje się podczas meczy rugby, rzadziej podczas dyskusji o gospodarce czy polityce. W dowcipach w rodzaju “Polak, Rusek i Niemiec”. Westminster zawsze traktowało Walię przedmiotowo; brytyjscy politycy przypominają sobie o niej najczęściej w okolicach wyborów. Dla sporej części Anglików Walia to co najwyżej cel wypadów wakacyjno-weekendowych.

Jednym z najbardziej jaskrawych przejawów walijskiej bezsilności wobec arogancji angielskiej administracji jest historia utworzenia sztucznego jeziora, dziś znanego pod nazwą Llyn Celyn.

Llyn Celyn, fot. ze strony natureflip.com

W roku 1957 rada miasta Liverpool umyśliła sobie i przeforsowała w brytyjskim parlamencie (przy silnej walijskiej opozycji) decyzję o budowie sztucznego zbiornika wody pitnej dla Liverpoolu. Zbiornik miał powstać w północnej Walii w dolinie rzeki Tryweryn; problem polegał na tym, że znajdowała się tam nieduża wioska o nazwie Capel Celyn, w której od wielu pokoleń żyła nieduża lokalna społeczność, całkowicie walijskojęzyczna, prowadząca spokojny tradycyjny styl życia opierający się na ciężkiej pracy, miłości do ziemi i religii.

Capel Celyn, fot. FL Jackson (via G.Christian/flickr)

Przez 10 lat przez Walię przetaczała się fala żarliwych protestów. Wszystko na próżno; ostatecznie zatopienie wioski Capel Celyn stało się faktem w roku 1965. Pod wodą znalazły się częściowo zburzone domy, poczta, kaplica, kilka innych budynków oraz cmentarz. Podobno, przy wyjątkowo niskim stanie wód na środku jeziora można zobaczyć wystającą iglicę kaplicy.

Mieszkańców nie pozostawiono samym sobie, niedaleko utworzono zupełnie nową wioskę w której większość wypędzonych zamieszkała; nie zmniejszyło to poczucia goryczy, upokorzenia i bezsilności, które eksplodowało w tym czasie w Walii, a echa którego są słyszalne do dziś.

Hasło Cofiwch Dryweryn czyli pamiętaj o Tryweryn wymalowane na przydrożnym kamieniu gdzieś w północnej Walii stało się symbolem walki z angielską arogancją, sztandarem walijskich nacjonalistów. W tamtym okresie walijska partia narodowa Plaid Cymru zanotowała spory skok popularności; fala oburzenia i protestów zainicjowała proces budowania politycznej świadomości i walki o możliwość podejmowania własnych decyzji, coraz bardziej niezależnych od Westminster; działający od kilkunastu lat walijski parlament (Welsh Assembly) jest poniekąd rezultatem zatopienia małej wioski w malowniczej dolinie Tryweryn.

W roku 2005 r rada miasta Liverpool wystosowała formalne przeprosiny, przyjęte w Walii z mieszanymi uczuciami.

 

 

If you tolerate this…

17 lipca przypada, coraz rzadziej przypominana, rocznica wybuchu hiszpańskiej wojny domowej. W Polsce ochotników, którzy pospieszyli na pomoc republikanom, coraz częściej dyskredytuje się jako stalinistów i próbuje wymazać z kart historii.

Nieco inaczej wygląda to w Walii. Tu pamiętają o nich lokalne wspólnoty, stawia się im pomniki i przypomina w prasie. A na odsiecz antyfaszystom – mimo zakazów rządu brytyjskiego – ruszyło co najmniej kilkuset ochotników z górniczych Dolin Południowej Walii. Byli wśród nich również Baskowie, którzy kilka dekad wcześniej znaleźli schronienie przed prześladowaniami w Abercaf/Abercave w Cwm Tawe/Dolinie Swansea. (więcej: Many more Welsh may have battled Franco than was thought, MI5 says)

W tym samym czasie, uciekając przed wojną, w przeciwną stronę płynęły hiszpańskie i baskijskie dzieci, których około cztery tysiące znalazło schronienie w Wielkiej Brytanii. Kilkaset z nich trafiło do obozów w Walii. Część z nich została tu na zawsze, część wróciła do Hiszpanii, a część rozpierzchła się po świecie. (więcej: Spanish Civil War refugees had mixed welcome in Wales)

Walijskim śladem po hiszpańskiej wojnie domowej jest też jeden z najpopularniejszych protest-songów walijskiej grupy Manic Street Preachers If you tolerate this