Zwolnij w Ludlow


Ludlow – zdaniem niektórych the loveliest market town in England, czyli… No właśnie… Próbuje znaleźć polski odpowiednik owego “loveliest”, ale żadne słowo, które przychodzi mi do głowy, nie zawiera w sobie jednocześnie słodkiego kiczu, odrobiny tandetnej patyny i autentycznego, godnego podziwu piękna. A już szczególnie, gdy wypowiadane jest z tą angielską egzaltacją, dzięki której (jak ktoś to kiedyś zabawnie ujął, nawet “skarpetki” potrafią brzmieć dostojnie). Pomijając jednak te raczej nieistotne lingwistyczne dywagacje, bez dwóch zdań, Ludlow jest uroczym miasteczkiem, w którym czas płynie zdecydowanie wolniej, niż woda w Rzece Teme.

Ludlow

Zresztą, “wolny” to kolejne słowo, które jak ulał pasuje do miasta. Ludlow jest bowiem pierwszym na Wyspach Cittaslow – miastem wolnym od pośpiechu i stresów związanych z życiem w betonowej dżungli. Ponadto, Ludlow uważa się za główna kwaterę ruchu Slow Food w UK. Jego idee w pełni materializują się podczas Ludlow Food & Drink Festival – jednej z największych i najbardziej prestiżowych imprez tego typu w Zjednoczonym Królestwie.

No tak… Ale jak tu się spieszyć, kiedy wokół mnóstwo krzywych, kilkusetletnich domków, ulice są tak wąskie, że nawet rowerem nie za bardzo da się zaszaleć, a The Broadgate (Szeroka Brama) – jedyna z siedmiu średniowiecznych bram miejskich, która przetrwała do dziś – jest tak wąska, że nie zmieści się w niej nawet van z lodami? Jak nie kontemplować krwistego steak’a popijanego lokalnym piwem, siedząc w tawernie, albo pubie, w którym od czterystu lat zmienia się tylko obsługa i filtry do kawy?

Most Dinham i Zamek Ludlow

Ale co tu oglądać i podziwiać? Tak, to jest problem. Szczególnie biorąc pod uwagę, że w dziesięciotysięcznym miasteczku, ponad pięćset (!!!) budynków znajduje się na liście zabytków.

Oczywiście jest w Ludlow zamek. Normański. Co ciekawe, wciąż w rękach tego samego rodu, który go wybudował! Na przestrzeni niemal tysiąca lat istnienia, zamek gościł cała masę królów (przyszłych, urzędujących i niedoszłych), książąt i wszelkich, bardzo zacnych osobistości. Poza tym, przez ponad dwieście lat – od XV do XVII wieku – zarządzano stąd Walią i Welsh Marches.

Dzisiaj, jak większość wyspiarskich zamków, Ludlow Castle to malownicza ruina. Niemal naturalny element krajobrazu. To w jego murach, teraz chroniących najwyżej przed wiatrem, odbywają się Food & Drink Festival, letni Festiwal Szekspirowski, średniowieczne festyny i wiele wiele imprez, którymi zapełniony jest miejski kalendarz.

Po odwiedzeniu zamku, warto przespacerować się dość karkołomną ścieżką w dół, na Dinham Bridge spinający brzegi Rzeki Teme. To kolejna budowla, której wiek liczy się w setkach lat. Przy okazji oferująca świetny widok “z zamkiem w tle”.

Kilkaset metrów dalej, idąc jednym ze szlaków widokowych wzdłuż rzeki, dochodzi się do następnej średniowiecznej przeprawy – wybudowanego w XIV wieku Ludford Bridge. Wieki temu, Ludford stanowiło osobną osadę z własnym kościołem parafialnym stojącym kilka kroków od mostu i dworem szlacheckim. Dziś to integralna część Ludlow.

Zaczynająca się tuż za mostem i pnąca ostro w górę Lower Bridge Street, to dawne podgrodzie, niegdyś licznie zamieszkane przez tkaczy. Właśnie na ich ciężkiej pracy budowano dobrobyt miasta, słynącego w średniowieczu z wyrobów z wełny.

W końcu, przez ciasną The Broadgate, wchodzimy na właściwą starówkę. Tutaj praktycznie każdy budynek, to zabytek. Część przetrwała w niezmienionym stanie od XV czy XVI wieku. Pozostałe przebudowano na modłę kolejnych epok.

The Feathers Hotel

Za najcenniejsze skarby uważa się Bodenham’s i przylegające do niego budynki – typowe trzystu-czterystu letnie, a czasem nawet starsze, czarno-białe domki na szczycie Broad Street, wybudowane techniką przypominającą znany z Polski “pruski mur”.

Ye Olde Bull Ring Tavern i The Feathers Hotel, to kolejne przykłady “monochromatycznej architektury” przy sąsiedniej Bull Ring. Przy czym ten drugi, funkcjonujący jako zajazd od lat siedemdziesiątych XVII wieku (!!!), to absolutne dzieło sztuki, przypominające bardziej archaiczny domek dla lalek, albo tło historycznego filmu, niż prawdziwy (chciałoby się powiedzieć “z krwi i kości”) dom.

Sklepienie kościoła parafialnego pod wezwaniem Świętego Wawrzyńca

Równie zachwycający jest The Parish Church of St. Laurence, czyli Kościół Parafialny pod wezwaniem Świętego Wawrzyńca, nazywany często “Katedrą Pogranicza” (the Cathedral of the Marches). Późnogotycka świątynia ma niewiele wspólnego ze, skromnym zapewne, normańskim kościołem z początków XII wieku, z którego, po wielu zmianach, wyrosła. Dzisiejsza bryła, to efekt niemal całkowitej przebudowy z XV wieku. Imponujący i monumentalny, jak na niewielkie miasteczko kościół, słynie ze swych średniowiecznych i późniejszych witraży, przedstawiających, między innymi, męczeńską śmierć patrona parafii, nieszczęśliwego Księcia Artura (jednego z niedoszłych następców tronu, który zmarł w Zamku Ludlow w 1502 roku), czy Palmer Guild – znaczące niegdyś bractwo religijne.

Advertisement

Twoim zdaniem

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s