Trochę to smutne, a trochę ironiczne, ale kiedy mówi się o walijskich zamkach, chodzi najczęściej o zamki wybudowane w Walii przez Anglików w celu poskromienia Walijczyków i skolonizowania ich krainy. Stąd też, czasem, miejscowi nie do końca podzielają zachwyty turystów nad wspaniałymi twierdzami “Żelaznego Pierścienia”. Dla równowagi warto więc odwiedzić kilka walijskich zamków w Walii. Te, choć rzadko równie imponujące, opowiadają często ciekawsze historie…
Dolwyddelan Castle zbudowano na wysokiej skale, z której, oprócz malowniczej górskiej panoramy, doskonale widać drogę między Betwys-y-Coed a Blaenau Ffestiniog. Dziś zaznaczona na mapach jako A470 i wymieniana wśród najbardziej malowniczych na Wyspach, trasa ta od stuleci była jedną z ważnych przepraw przez góry Snowdonii. Stąd zapewne wybór strategicznego miejsca na budowę zamku.
Do końca nie wiadomo kto i kiedy wzniósł tę kamienną strażnicę. Legendy mówią, że tu właśnie, w 1173 roku, przyszedł na świat Llywelyn ab Iorwerth, zwany Wielkim – jeden z najważniejszych władców w dziejach celtyckiej Walii. Historycy natomiast skłonni są raczej jemu właśnie przypisywać autorstwo pomysłu budowy zamku w tym miejscu. Szczególnie, że wraz z niedalekimi – a wzniesionymi z jego polecenia – zamkami Dolbadran i Prysor, tworzyły system kontroli nad górską częścią wciąż jeszcze niezależnego państwa walijskiego kierowanego przez Llywelyn’a Wielkiego i jego następców.
Pewne jest za to, że przez kilka dziesięcioleci, Dolwyddelan był siedzibą kolejnych książąt i dworu. Do 1283 roku, gdy w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, praktycznie bez walki, znalazł się w rękach Anglików prowadzonych przez Edwarda I.
Nowi gospodarze, niemal z biegu, wzięli się za przebudowę zamku. Obok nietypowej, czworokątnej wieży, stanęła druga – okrągła. Wzmocniono obronę naprawiając mury i sprowadzając najnowocześniejsze machiny wojenne, po czym twierdzę obsadzono doborowym garnizonem. Królewskie inwentarze podają, że wojów z Dolwyddelan wyposażono nawet w specjalne białe tuniki i rajtuzy na wypadek prowadzenia wojny w zimie.
…a wszystko to na próżno, bo zamek nigdy już nie odegrał żadnej istotnej roli. Z czasem został opuszczony i pozostawiony na pastwę nieprzyjaznej snowdońskiej aury. Kilku epizodycznych właścicieli na przestrzeni wieków nie miało większego wpływu na kształt i stan zamku. Dopiero w XIX wieku przeprowadzono poważniejsze prace remontowe, by nie powiedzieć reanimacyjne.
Znamienne – szczególnie dla licznych w tych stronach walijskich nacjonalistów – że w całkiem przyzwoitym stanie przetrwała do dziś tylko wieża wzniesiona przez i dla prawowitych walijskich książąt, podczas gdy z młodszej – angielskiej, został ledwie kawałek poszarpanej ściany.
Dziś, położonym na prawdziwym odludziu, zamkiem Dolwyddelan opiekuje się CADW, który za wstęp pobiera skromne £2.80. Ale… dla skąpców i spragnionych przygód istnieje “tajne” wejście: zaczynający się na zamkowym parkingu Castle Trail. Średnio wymagający spacer zajmuje około godziny, gwarantuje doskonałe widoki i bliższe spotkania z owcami.