Tag Archives: gory walii

1 dzień w Bannau Brycheiniog (Brecon Beacons): Neuadd Reservoir i mały szlak wodospadowy

Neuadd

Niedzielnym turystom park narodowy Bannau Brycheiniog (Brecon Beacons) kojarzy się najczęściej z najwyższym szczytem południowej Walii, Pen Y Fan (którego popularność wzrosła kosmicznie w ostatnich latach). Tymczasem park ma do zaoferowania o wiele więcej, jest bardzo różnorodny, a do tego posiada wiele zakamarków rzadziej uczęszczanych, a dostępnych właściwie każdemu niezależnie od kondycji. Niestety, z oczywistych względów spora część parku nie jest osiągalna dla osób poruszających się na wózkach.

Dziś zapraszamy na łatwą i przyjemną jednodniową wycieczkę z wodospadami, jeziorem i górskimi widokami w tle. Dorzucimy też kilka sugestii dla tych, którzy chcą się troszkę bardziej zmęczyć.

Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Merthyr Tydfil a Talybont on Usk w środkowej części BB. Kliknij na mapki żeby je powiększyć.

Wycieczkę proponujemy zacząć od sztucznego jeziorka Lower Neuadd Reservoir **. To nieduży zbiornik wodny otoczony wianuszkiem gór o eleganckim kształcie, w którym łatwo można rozpoznać charakterystyczny wierzchołek Pen Y Fan. Do jeziora prowadzi asfaltowa ścieżka zamknięta dla ruchu samochodowego; samochód trzeba zostawić na bezpłatnym parkingu o tej samej nazwie. Kod pocztowy do najbliższej cywilizacji: CF48 2UT. Kody pocztowe w takich odludnych miejscach są jedynie orientacyjne, więc najlepiej zdać się na drogowskazy albo mapę. Dojście do jeziora zabiera około 10-15 minut. Zbiornik, jak większość tzw. rezerwuarów w Wali jest własnością Welsh Water (Dŵr Cymru, odpowiednik polskich wodociągów, to oni dostarczają waszą wodę pitną).

Neuadd Reservoir to idealne miejsce na relaks, piknik, czy nawet drzemkę w pięknych okolicznościach przyrody.  Bardziej aktywni mają kilka opcji spacerowych, np. mogą przejść się dookoła jeziorka (mniej-więcej godzina), albo nawet dalej – w okolicy jest kilka szlaków, m.in. słynny Brecon Horseshoe, która wychodzi właśnie stąd, zahacza o kilka wierzchołków włączając Pen Y Fan, i powraca do jeziora. Szlak liczy około 17 km, czyli mówimy o mniej więcej 5 godzinach marszu. Na mapce w galerii poniżej można zobaczyć jak ta trasa wygląda. Duży plus: idziesz na Pen Y Fan inną drogą niż większość turystów. Należy tylko koniecznie pamiętać, że to góry, więc trzeba się przygotować na możliwe gwałtowne zmiany pogody i zaopatrzyć w prowiant i wodę.

This slideshow requires JavaScript.

Zakładamy, że nie poszedłeś w góry, zostało Ci pół dnia, możesz skoczyć w drugie miejsce, praktycznie po sąsiedzku. Niedaleko od jeziora Neuadd znajduje się  przyjemny niewymagający leśny szlak, przejście którego zajmuje około pół godziny. Szlak rozpoczyna się od niedużego bezpłatnego  parkingu o nazwie Lower Blaen Y Glyn (kod orientacyjny CF48 2UT) i biegnie wzdłuż rzeki, prowadząc do średniej wielkości wodospadu o wdzięcznej nazwie Caerfanell Falls. Ciekawostka: przy wodospadzie po lewej stronie można wypatrzeć neolityczny kamień z napisami i krzyżem celtyckim. Po dojściu do wodospadu przechodzisz drewnianym mostkiem na drugą stronę rzeki i zawracasz w stronę parkingu. Napotkasz tu kilka pomniejszych wodospadów, które nie są może Niagarami, ale są dość malownicze, i można sobie przy nich przysiąść  na chwilkę zen-relaksu, albo i mały piknik na trawie. Szlak kończy się przy kamiennym mostku niedaleko od parkingu,

This slideshow requires JavaScript.

Opcja dla chcących więcej: wyjeżdżając z parkingu skręć w prawo i pojedź ostro pod górkę. Na końcu podjazdu po prawej stronie będzie kolejny parking o nazwie Blaen Y Glyn Uchaf (rzuć okiem na mapkę na górze). Nad parkingiem dominuje charakterystyczna góra Craig Y Fan Ddu, która nie jest może jakoś przesadnie wysoka (około 600 m npm), ale za to jest stroma, i zdecydowanie można na niej przetestować stan swojej kondycji. Z jej szczytu rozciągają się malownicze widoki, szczególnie, jeśli zdecydujemy się pójść jeszcze dalej następnymi grzbietami górskimi. Do dalszych wędrówek jednak polecamy się nieco przygotować. Ciekawostka: niedaleko tej lokalizacji można znaleźć wrak samolotu z czasów drugiej wojny światowej. Takich wraków jest w górach BB kilka, niektóre nawet pochodzą spoza UK. Przypominają, że w górach, nawet tak niewysokich, często jednak panują trudne warunki pogodowe i trzeba ten fakt uszanować.

This slideshow requires JavaScript.

A na koniec dnia warto sobie zafundować miskę pysznej domowej zupy w kafei The Old Barn Tea Room, która jest tuż za rogiem, i do której łatwo trafić jadąc po drogowskazach właśnie na ‘Tea room’. Miejsce jest sprawdzone, przyjemne i niespecjalnie drogie. Bonus: ‘prawdziwa’ herbata w porcelanowej zastawie : )

This slideshow requires JavaScript.

** Update 2020 – zbiornik został osuszony przez Welsh Water i niestety już nie istnieje.

Z daleka od tłumów w Brecon Beacons

Black Mountain

Wszyscy lubią długie weekendy wolne od pracy. Zwłaszcza latem przy dobrej pogodzie.

Problem w tym, że w bank holidays tysiące ludzi rusza w teren, powodując w najbardziej popularnych miejscowościach, plażach, miejscach o nadzwyczajnym pięknie naturalnym itp. istny stan oblężenia. Jeśli komuś nie przeszkadza ustawianie się w kolejce, żeby sobie trzasnąć fotkę z wodospadem – to świetnie. Na szczęście reszcie z nas, która woli obcować z naturą w nieco bardziej osobisty sposób, Walia ma całkiem sporo do zaoferowania. Tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać.

My na Smoku jesteśmy ogromnymi fanami wielkich otwartych przestrzeni, falujących wzgórz i dzikich pustkowi. Lubimy wąskie drogi wijące się wśród malowniczych pagórków, mniej uczęszczane ścieżki parków narodowych, plaże bez parkingów, na które nie dociera zgiełk świata. Tym razem zapraszamy spragnionych podobnych wrażeń na przejażdżkę przez północno-zachodnią część parku narodowego Brecon Beacons. Ta okolica nosi nazwę Black Mountain, w odróżnieniu od Black Mountains, również efektownego pasma górskiego w części zachodniej parku.

Jezioro Usk

Góry BM, czy może raczej wzgórza, zbudowane są z dość niespotykanego czerwonawego piaskowca. Na pierwszy rzut oka nic na to nie wskazuje, ponieważ cała okolica pokryta jest różnymi gatunkami traw; kolor podłoża widać za to dobrze w  dnach jezior i strumieni. Wzgórza są dość łagodne, o atrakcyjnych falistych kształtach; przecinają je żleby, którymi często spływają kaskady wody. Spotyka się lasy, głównie iglaste. Świat zwierzęcy nie jest zbyt licznie reprezentowany; ale z większych zwierząt można tam np. spotkać dzikie konie. No i oczywiście owce.

Dzikie konie w BM

Owce w BMJezioro Usk z czerwonym dnem

Kształt i wysokość wzgórz oraz ich malowniczość zachęcają do spacerów nawet tych, którzy nie posiadają superkondycji.  Jadąc przez BM niejednokrotnie zobaczycie nieduże parkingi z charakterystycznymi tablicami informatycznymi. Z każdego takiego parkingu wiedzie przynajmniej jeden szlak. Okolica jest również popularna wśród motocyklistów oraz rowerzystów (ukształtowanie terenu zdecydowanie sprzyja pracy nad megakondycją).

ParkingRowerem po BM

W Black Mountain można niejednokrotnie wypatrzeć ciekawostki w rodzaju głazów narzutowych, które kilka tysięcy lat temu spełniały jakąś bez wątpienia ważną rolę w społecznościach żyjących na tych terenach. Jednym z najciekawszych przykładów jest stojący niedaleko jednej z dróg głaz o wdzięcznej nazwie Maen Llia (czyt. majn chlija). Stoi tam od zaledwie… 4000 lat. Mi osobiście przypomina trochę kształtem Polskę, taki żarcik okołobrexitowy..Maen Llia

W okolicy jest również kilka malowniczych zbiorników wodnych, np. Usk, przy których można rozłożyć sobie kocyk i zażyć niespiesznej relaksacji. Jest również pewna ilość wiosek i miasteczek, w których można najczęściej znaleźć coś do jedzenia, ale najlepiej mieć ze sobą jakieś kanapki. Przy wioseczkach często są stare cmentarzyki na które warto zajrzeć po odrobinę lokalnej historii. W zasięgu przysłowiowej ręki jest również słynny zamek Carreg Cennen, znany jako ‘najromantyczniejsze ruiny w Walii’.

Proponowana trasa – bardzo orientacyjna i jak najbardziej do własnej modyfikacji – wiedzie od wodospadów w Ystradfellte, przez Heol Senni, Sennybridge, Trecastle, Usk Reservoir, Twynllanan i Upper Brynamman. Tak wygląda mapka orientacyjna; niestety nie ma na niej zaznaczonych wszystkich dróg ze względu na to, że są to drogi najczęściej wiejskie i przy tej skali obrazu ich po prostu nie widać. Dokładnie sytuację drogową można prześledzić na google maps.. albo pozwolić sobie na spontan i po prostu ruszyć przed siebie.

Mapka

Mapka orientacyjna

Radosnego eksplorowania : )

Black Mountain Black Mountain Drogi Black Mountain

Idealny weekend w Mynydd Preseli / Pembrokeshire

10Przepis na idealny walijski weekend: bierzesz kilka pagórków, jedno dobrej jakości b&b, kilka sympatycznych wioseczek z charakterem, garść nieznajomych wędrowców i wygodne buty; zalewasz wszystko szklanicą zimnej shandy (piwo z lemoniadą) i przypiekasz na słońcu. Trudno to przebić.

24 Wzgórza Preseli (walijskie Mynydd Preseli) są niewysokie i łagodne jak krowie spojrzenie; od strony północnej przylegają do zatoki Cardigan a od południa łączą się z parkiem narodowym Pembrokeshire. To jedno z moich ulubionych miejsc w Walii; pierwsze na emigracji, z którym poczułam realną więź. Trudno żeby nie, skoro starłam na nim nogi po kolana. Polski pot, krew i łzy wsiąkły w tę ciepłą ziemię.

25Kiedy byłam tu po raz pierwszy kilka lat temu, było mokro i ponuro i aż tak jakoś nienaturalnie cicho; miało się wrażenie, jakby lada moment zza kolejnej spowitej mgłą kupki skał miał wyskoczyć obłąkany morderca z maczetą krzycząc straszliwy brytyjski okrzyk wojenny: ‘would you like a cup of tea, dear?’. Przy ładnej pogodzie to zupełnie inne miejsce.

23Na wzgórzach Preseli trudno się zgubić, ale dla chcącego nic trudnego, jak zawsze twierdzę. Największego wzgórza w okolicy, widocznego ze wszystkich stron, szukaliśmy aż dwa razy. Za drugim razem, już po wystrzeleniu korków od szampana, dowiedziałam się od przebiegającej obok żwawym truchtem grupy osiemdziesięciolatków że, a ha ha ha, to nie tu, kochanieńka. To tam, dalej, o taaaaaaaaaaaaaam, przez to mokradełko i do góry. Dalej, myślę, przez mokredełko, w które wpadnę po kosteczkę i o’matko, znowu do góry. Tereniu, daj mi trochę wody i proszek bromowy, bo czuję nadchodzący globus. Jakaś godzinka, dodaje radośnie krucha staruszeczka i popyla dalej z mocą taranu.

27Ludzie, których spotyka się na szlakach, lubią pogadać; wszyscy wiedzą, że znajomość, jakkolwiek zwykle miła, jest chwilowa, więc każdy chce powiedzieć jak najwięcej, głównie gdzie to nie chodził i na co to się nie wspiął. Próbowałam powiedzieć coś  przechwalczego o Bridgend, po którym ostatecznie chodzę codziennie, ale nikomu nie zaimponowałam, zupełnie nie wiem, dlaczego. Czasami na szlakach zdarzają się nieporozumienia w kwestii gdzie to my się tak naprawdę znajdujemy; do walki na palce wskazujące włączają się kompasy, mapy i telefony do przyjaciela; koniec końców wszyscy rozbiegają się po okolicy w absolutnym braku konsensusu,  gardząc ignorancją oponentów.

34Dwie położone obok siebie wioseczki są idealnym punktem wyjściowym do włóczęgi po wzgórzach. Pierwsza to Maenclochog, w której jest sklep i stacja benzynowa, a  druga to maciupeńka Rosebush, w której głodny wędrowiec dość szybko odkrywa Dwa Lokale. Jeden z nich to duży pizgająco czerwony pub z widokiem na Preseli i makietą stacji kolejowej wydającej odgłosy nadjeżdżającej ciuchci. Pizgający pub z dumą oferuje walijską muzykę folkową oraz, jak głosi wieść gminna, to samo menu od 12 lat, pomimo wielu prób zamachu na tradycję popełnianych przez kolejnych zdesperowanych szefów kuchni. Menu Tafarn Sync szczyci się również bogatą ofertą wegetariańską. Długo nie mogłam się zdecydować czy wybrać lazanię czy lazanię; w końcu zdecydowałam się na lazanię, ale była taka sobie, więc myślę, że następnym razem spróbuję lazanii.

Poza tym, niewiele rzeczy przebija zimną shandy (piwo z lemoniadą) wypitą w pizgającym ogródku Z Widokiem po powrocie z włóczęgi.

29Drugi lokal o nazwie The Old Post Office jest nieduży, cudaczny i z atmosferą, a sympatyczna landlady nie tylko życzliwie i od ręki zmontuje głodnemu posiłek poza oficjalnymi godzinami urzędowania, i to z uwzględnieniem najróżniejszych dziwactw dietowych, ale jeszcze dorzuci sto historyjek gratis; to lubimy.

W Rosebush mają też farmę produkującą sery, która zachęca potencjalnego nabywcę tymi słowy:

31Okolica obfituje również w faunę i florę; np. latem, żeby nie paść z głodu próbując znaleźć najwyższe wzgórze w okolicy można sobie nazbierać rosnących wszędzie masowo poziomek:

32.. albo poznać nowych przyjaciół:

33

Wzgórza Preseli są również znane ze sporej ilości prehistorycznych artefaktów, np. formacji kamiennych czy neolitycznych grobowców.

Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć, że nie biorę żadnej odpowiedzialności za to, jeśli zachęcony tą relacją wybierzesz się do Preseli i będzie szaro, buro i ogólnie nieciekawie. Deszcz pada w Walii przez 65% dni w roku i trzeba się z tym liczyć. Tym niemniej, jak już nie pada, to jest pięknie.28

Info dodatkowe: w okolicy można bez większego problemu znaleźć zakwaterowanie o niemal każdym standardzie, w tym pola namiotowe. Namiary na całkiem dobre b&b, gdyby ktoś życzył się szczególnie dobrze potraktować; rzecz nie jest może tania, ale idealna pod wieloma względami. Przez Mynydd Preseli przebiega kilka ścieżek rowerowych, między innymi 37-mio kilometrowa trasa z początkiem w położonym nieopodal uroczym miasteczku Newport.